Małe, grzeszne przyjemności


Dietetycy odradzają nam faszerowanie się słodyczami. Słusznie. W końcu nie bez powodu cukier nazywany jest białą śmiercią, a otyłość i cukrzyca jest problemem wszystkich krajów rozwiniętych. Nie znaczy to jednak, że musimy całkowicie wyeliminować słodycze z naszej diety. Zwykle wystarczy umiar, czyli raczej próbowanie, niż zajadanie się. A czego próbować?

Słodkie poranki?

Zaczynać dzień od słodkiego? Czemuż by nie. Tak właśnie robią mieszkańcy Francji, którym podczas poranków często towarzyszy kawa oraz rogalik – croissant lub słynna bułeczka z czekoladą, czyli Pain au Chocolat. Do rogalików podawana lubi być konfitura, na przykład figowa. Oczywiście nie zawsze tak jest, wielu Francuzów sięgnie po tosta czy płatki śniadaniowe, ale już raczej nie po kanapki, które nam kojarzą się „śniadaniowo”. Podobnie zresztą jest we Włoszech, gdzie również poranne posiłki bardzo często sprowadzają się do cafe oraz słodkiego ciasta, rogalika cornetto lub owoców. Są to jednak kraje, gdzie bardzo ważna jest pora lunchu (w przeciwieństwie do Polski) a kolacje, zwłaszcza Włoskie, są późne, głośne i obfite.

A Bliski Wschód?

Miłośnicy słodyczy absolutnie muszą zapoznać się z przysmakami, które królują w krajach Bliskiego Wschodu. Są niesamowicie słodkie, ale jednocześnie bogate w smaku i wyraziste. Nie przytłaczają cukrem, za to są bogate w miód, orzechy i inne wartościowe składniki. Bliski Wschód, czyli kuchnia turecka, perska, ale także bałkańska, to miejsce, gdzie można posmakować tak zwanego ciasta listkowego. Filo, bo o nim mowa, to kolejne warstwy, tak cienkie, że aż przezroczyste, przekładane orzechami, miodem i najczęściej posypane pistacjami. Prawdziwe niebo w gębie. Również Bałkany i Bliski Wschód to inna słodkość – rachatłukum. To mieszanka mąki ziemniaczanej, cukru lub miodu, owoców lub orzech albo innych dodatków smakowych i aromatyzowanych. Długie gotowanie sprawia, że konsystencja staje się sprężysta, a po wystygnięciu i pokrojeniu wystarczy tylko posypać kostki cukrem pudrem, by otrzymać jeden z najbardziej znanych deserów świata.

I jeszcze bliższy?

Z Bliskiego Wschodu (choć niektórzy mówią o Indiach) przywędrowała do nas także chałwa. U naszych sąsiadów, w Ukrainie, robi się jej lokalną i bardzo charakterystyczną wersję. Używa się do niej bowiem nie sezamu, a słonecznika, którego żółte pola są znakiem rozpoznawczym tego kraju. Ukraińska chałwa słonecznikowa dostępna jest np. w sklepie https://foodex24.pl/, specjalizującym się w produktach pochodzących z tego kraju i regionu. Jest to zresztą miejsce, które miłośnicy słodkości z chęcią – i smakiem – odwiedzą. Można tam nabyć słodycze ukraińskie, takie jak np. cukierki i karmelki Roshen, bardzo lubiane przez Polaków w każdym wieku. To także okazja, by zapoznać się z niesamowicie lekkimi piankami i zefirkami, czyli tradycyjnymi ukraińskimi słodyczami. Autorami pierwotnych przepisów na nie, byli zresztą francuski mistrzowie kuchni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *